A wszystkim życzymy trwania w promieniach Jego MIŁOŚCI, abyście się dali przytulić do Jego SERCA, a do tego czasem potrzebna jest właśnie cisza i otwarte uszy na Jego wołanie.
Ze starego na nowy rok w samym środku nocy w adoracyjnej ciszy modlimy się za szalejący świat o błogosławieństwo Boże!
ADORACJA
Może znacie te przedziwne chwile adoracji przed Najświętszym Sakramentem. Na ołtarzu Jezus ukryty w Hostii, w zdobnej monstrancji, wokoło cisza, czasami zapach kadzidła, czasami jakieś modlitewne szepty, zwierzenia? Adoracja...
Przedziwne
Okruszek Chleba
rozmowa cichych spojrzeń
Nie mam sił
Nic
Wiara
Okruszek Chleba
potrafi ze mną płakać
Sił - nie mam
Ty
Wiara
Nie chcę odejść
Okruszek Chleba
i całe moje życie
w Tobie tyka.
Adoracja polega właściwie tylko na wpatrywaniu się w siebie zakochanych. Minuty mijają i nie dzieje się dla oka ludzkiego kompletnie nic. Siedzę patrzę, to zamykam oczy, to otwieram. Myśli to przychodzą to odchodzą.
Czego można się nauczyć przez to wpatrywanie się w tajemnicę Eucharystii, przez to, wydawałoby się, ślęczenie? Co chce powiedzieć nam Jezus ― nasz Pan ― przez tą milczącą obecność?
Pana Jezusa obecnego w białym chlebie, najczęściej nazywamy ukrytym. „O mój Jezu w Hostii skryty” śpiewamy w naszych Kościołach. I właśnie tej prawdy chce nas nauczyć nasz Boski Mistrz ― ukrycia. Tę prawdę doskonale zrozumiała Matka Franciszka Witkowska. W jednym ze swoich listów napisała do O. Honorata: „Ja pragnę, aby to Oblicze ukryte w Przenajświętszym Sakramencie było centrum, koło którego wszystko się obraca i do którego wszystko zmierza”.
Jezus w Eucharystii całkowicie pozbawił się widzialnej chwały, każdy może zrobić z Nim co zechce. Może zgiąć kolana i chwalić, a może i ... podeptać. Nie będzie piorunów, kar. Bóg mocny ― wielki Pan - stał się malutki, mieści się w dłoniach człowieka, powierza się jego woli i miłości.
To najtrudniejsza prawda jaką chce nas nauczyć Bóg, najtrudniejsza lekcja prostoty, pokory i małości. Pan Jezus powołuje nas, abyśmy naśladując Jego ukrycie w Hostii, też tak jak On, stawały się maleńkie. Maleńkie to znaczy nie dopominające się swoich praw, nie szukające pochwał, nie pracujące dla sukcesu. Były po prostu ewangelicznymi nieużytecznymi sługami. Takie ukrycie to nic innego jak franciszkańska realizacja ubóstwa. Ubogi Pana to ten, który oczy wpatrzone ma wyłącznie w Boga. Od Niego całkowicie uzależniający swoje życie, polegający na Nim z tą świadomością, że wszystko otrzymuje od dobrego Ojca, a sam stanowi małe nic i co więcej cieszy się z tej małości, która jest przyczyną obdarowania.
Człowiek „ukryty w Bogu z Chrystusem” jest bardzo zwyczajny. Nikt nie zna tajemnic Jego duszy i bogactwa, które Go przepełnia. Jest po prostu z jednej strony normalny wśród tysięcy, ale jednak piękno, które w nim dojrzewa promieniuje na innych, zmieniając całkowicie świat, w którym żyje. I znowu nie ma tu żadnych nadzwyczajności. Owszem, cuda dostrzec można tylko okiem wiary, jak okiem wiary oglądamy Boskie Oblicze naszego Pana.
Ludzie dzisiejszych czasów boją się ciszy, w której można zanurzyć się podczas adoracji, gonią, hałasują, dopominają się słusznych praw, biją się o swoje, rozpychają łokciami. Chcąc naśladować Jezusa Ukrytego musimy zgodzić się na przegraną, wyśmianie, policzek. Nikt nie dostrzeże piękna, które w nas będzie się rozwijało ― bo to jest właśnie ukrycie. Kiedy jednak rozkwitnie w nas miłość Boża, przyjdą do nas ci zagonieni ludzie, sfrustrowani, o dziwo przegrani, niezadowoleni z własnej chwały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz